Wiosna 1950 roku przyszła do Węgrowa gwałtownie. Słońce świeciło intensywnie, a lód i śnieg
szybko znikały. Miałem wtedy dziesięć lat i uczyłem się w niewielkiej szkole położonej na skraju
miejscowości. Szkołę od miasteczka oddzielała niewielka rzeczka – Czerwonka.
Topniejący śnieg i lód powodowały, że zmieniła się w groźną rwącą rzekę, która
fascynowała dzieci, szczególnie jak wracały ze szkoły. Po krótkiej naradzie z
kolegą Zbyszkiem, również dziesięciolatkiem, postanowiliśmy lepiej przyjrzeć
się szalejącej wodzie. Wybraliśmy drogę przez łąki i kładkę, zamiast drogi przez
most. Podchodząc do kładki z poręczą, słyszeliśmy szum żywiołu, co wzbudzało
nasze zaciekawienie połączone ze strachem. Poziom wody podniósł się tak
niebezpiecznie, że stając na kładce, kurczowo trzymaliśmy się poręczy. Za
naszymi plecami przelewała się kipiel przez resztę zastawy ze starego młyna.
Przed nami, w odległości kilkudziesięciu metrów, widzieliśmy grupę
przedszkolaków z wychowawczynią. Rzeczka płynęła w zagłębieniu, a jej brzegi
porastały wierzby z rozwijającymi się baziami. Jeden z przedszkolaków
niebezpiecznie wychylił się w stronę rzeki. Chcąc zerwać gałązkę, zachwiał się
i wpadł do wody. Groza malowała się na twarzy wychowawczyni i bez namysłu
skoczyła dziecku na ratunek. Czyn ten okazał się jednak bezsensowny, ponieważ
kobieta skoczyła za chłopcem, którego prąd unosił w stronę kipieli. Woda
sięgała przedszkolance do ramion i pomimo ogromnych wysiłków z jej strony
odległość między nią a dzieckiem gwałtownie rosła. Nas ogarnęło przerażenie i
staliśmy w bezruchu, mając świadomość grozy żywiołu i tego, że nie umiemy
pływać. "Opatrzność" czuwała jednak nad nieszczęsnym chłopcem.
wtorek, 10 maja 2016
niedziela, 6 marca 2016
Dlaczego Dwa Skrzydła Anioła
W dniu dzisiejszym rozpoczynam pisanie. W pierwszej kolejności chcę się zmierzyć ze słowami DWA SKRZYDŁA ANIOŁA. Dlaczego te słowa są dla mnie bardzo ważne? Jestem głęboko przekonany, że mam swojego Anioła, który przez całe życie czuwa i opiekuje się moją osobą, a jednocześnie wywiera na mnie presję bym pomagał potrzebującym, żebym nie popełnił czynu nikczemnego. Prawie codziennie czuję Jego obecność i myślę, że jest miły, ale wymagający- bardzo Go szanuję. Myślę, że wielu z Was czytając moje rozważania zastanowi się nad swoim życiem i odnajdzie działania swojego Anioła, który Wam pomaga. Zastanówcie się nad tym, może zmienicie swoje postępowanie w wielu sprawach i będziecie osobami bardziej zadowolonymi z życia. Postaram się podać wiele przykładów, które potwierdzają moje głębokie przekonanie o obecności mojego Stróża.
Subskrybuj:
Posty (Atom)